Niedziela. Pobudka po 8 i przed 9, po "kapieli" na stacji BP łapiemy busika do Pamukkale. Dziwne, ale panowie Turkowie nie wiedzieli za bardzo jak dojechać do tego miejsca z wapiennymi tarasami i ostatecznie wywieźli nas do jednego miasteczka za daleko. Cóż, trzeba było coś zrobić. Upał ogromny, jakis basenik w tym mieście płatny, a ja zacząłem powoli przychylać sie coraz bardziej do pragnienia dziewczyn-znaleźć te wapienne tarasy i poleżeć w wodzie...I tutaj po raz kolejny dziewczyny wybawiły nas z opresji- ja postanowiłem najpierw coś zjeść., a w tym czasie dziewczyny gdzieś zaczęły krążyć i ostatecznie znalazły jakąś wycieczkę której angielskojęzyczny przewodnik zgodził sie zabrać nas do ich busa i podrzucić w rejon tarasów...jaka radochę miałem, gdy okazało się że jedziemy z tymi samymi Japończykami, których dzień wcześniej widziałem w podziemnym mieście...:) Z busika wysiedliśmy pod wejściem do ruin Hierapolis...mi tam pasowało, ale wiedziałem że dziewczyny czekają na te baseny...no gdzie one są...? Szczęśliwie się okazało, że tarasy te znajdują się na terenie starożytnego miasta- dwie świnki na jednym ogniu, przepysznie...:) Niestety, i tu ISICiem można się było co najwyżej, no...% YTL za bilet i tyle. Ale przecież po to tu przyjechaliśmy, trzeba z mamony dobry pożytek robić:)No i rzeczywiście, nie żałowaliśmy.Ciężko było dopóki nie zostawiliśmy w punkcie poczty plecaków, ale to słońce i bez ekwipunku nas wykańczało...tak że tarasy przyniosły nieopisaną ulgę i frajdę...Ze zrobionego dla turystów basenu nie skorzystaliśmy- 10 YTL za ,trzeba przyznać- fajny basen, to nawet w tym upale nie chciało mi się bulić...Mózgu mi nie wysmażyło na tyle,żebym stracił umiejętność rachowania:)Do muzeum, mimo że tanie-2 YTL, po prostu sie nie chciało iść.
Oczywiście,tutaj po raz kolejny zacząłem żałować, że nie mam własnego aparatu. No ale cóż, człowiek uczy sie na błędach...Gdy dziewczyny chowały sie przed słońcem w przyjemny cieniu drzewek, ja przeleciałem sie jeszcze po ruinach-ciężko coś mi było odnaleźć się z mini planem ruin zamieszczonym na bilecie...Poleciałem tez oczywiście do górującego nad miastem punktu-martyrium św. Filipa, na którego miejscu postawiono w ... wieku świątynię. Kolejne ślady pierwszych wieków Kościoła- tych miejsc nie mogłem opuścić...