Nie mieliśmy zamiaru zbytnio nadużywac gościnności naszych Gospodarzy i po 13 ruszyliśmy w kierunku Miletu. Najpierw do supermarketu BIM- uzupełnic zapasy. Jakos sobie poradziłem z litrowym (czy 1,5?;) tureckim jogurtem,kefirem-ayranem (no bajer jest:) i w drogę. Stopem do Miletu. 2 YTL wejściowego i znowu trochę sie powałęsało po ruinach. Ale już niczego szczególnie nowego nie zobaczyliśmy.Teren dobrze oznaczony, liczne tablice z rekonstrukcjami, ale i tak traciłem kilka razy orientację, co jest co...
Milet okazał się ostatnim punktem z naszego planu zwiedzania- Priene i Bergame juz sobie odpuścimy...jedziemy w kierunku Stambułu.