Geoblog.pl    leslavus    Podróże    Turcja-Gruzja 2007    I przez jakieś tam przejście graniczne do Turcji
Zwiń mapę
2007
01
sie

I przez jakieś tam przejście graniczne do Turcji

 
Turcja
Turcja, Posof
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3552 km
 
Niestety, rozkład nie przewidywał podwózki pod samą granicę. Autobus zostawił nas w jakimś zapadłym miasteczku ok. 8-10 kilometrów od niej.
Od kilku dni było już naprawdę gorąco i nie wiem- może się troszkę przegrzałem, ale za nic nie chciałem sie zgodzić na podwiezienie nas pod granicę za 5 lari od łebka. Tak sie rozcietrzewiłem, że normalnie sam się dzisiaj cieszę, że nam przeze mnie stawki jeszcze gościu nie podniósł. Najgorsi byli jego kumple z tyłu, którzy stali i się z półuśmieszkiem przysłuchiwali naszym targom...tak mnie wkurzyli, że gotów byłem stopem dojechać, doczołgać się do tej granicy. Na szczęśćcie reszta ekipy nie była przegrzana i słusznie zmiarkowali, że z tej dziury to stopem się na pewno nie wydostaniemy, prędzej tu sczeźniemy na tym słońcu. No i sie w końcu zgodziliśmy...Gościu poszedł po samochód, myślałem że po jakiegoś transita, a on podjeżdża starą Wołgą... I my + on mamy sie w niej zmieścić...:)Samochód fajny, ale upchnąć nas nie było łatwo. Torby w bagażniku też nie miały prawa się zmieścić, ale nasz wybawca był przygotowany- miał koc i sznurki, którymi jakoś zamocował wszystko w półotwartym bagażniku...:) Gniew ustąpił miejsca śmiechowi wymieszanemu ze zmęczeniową rozpaczą.Jeszcze nas w najlepsze zagadywał po drodze...
granica była rzeczywiście na totalnym odludziu, ale przeprawa w obie strony poszła na szczęście gładko.Kolejek raczej nie było:)
Po stronie tureckiej jeden ze strażników uprzejmie zamówił dla nas jakąś turecką marszrutkę- nie miałem już sił opierać sie drugiemu naciągaczowi... Zresztą, potrafię się poopierać, ale targować się niestety nie potrafię...Znowu trzeba było trochę dolarów wybulić za podwiezienie nas do małej, górskiej miejscowości Posof. I dla odmiany, dopadł nas tutaj deszcz. Niue mieliśmy zamiaru po raz kolejny napychać kieszeni któremukolwiek z naciągaczy, ale deszczowa pogoda stworzyła dosyć nieciekawą, problematyczną sytuację.
Na szczęście później trochę się niebo powstrzymało i mogliśmy ruszyć na stopa. Błądząc po miasteczku dotarliśmy do posterunku policji i szczęśliwym finałem tego spotkania było podrzucenie nas policyjnym samochodem na wylotówkę z miasta.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (1)
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
leslavus
Leszek Z
zwiedził 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 50 wpisów50 2 komentarze2 212 zdjęć212 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
11.07.2007 - 13.08.2007