Geoblog.pl    leslavus    Podróże    Turcja-Gruzja 2007    I do kolejnego skalnego miasta.Kto by pomyslał,że będą gorace źródła, hotel-widmo...:)
Zwiń mapę
2007
31
lip

I do kolejnego skalnego miasta.Kto by pomyslał,że będą gorace źródła, hotel-widmo...:)

 
Gruzja
Gruzja, Vardzia
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3490 km
 
Ostatnim punktem naszego wspólnego programu była miejscowość Vardzia, w której znajduje się chyba największe skalne miasto w Gruzji. Trzeba przyznać, że jego rozmiary robią wrażenie. jeśli sobie wyobrazić, że to wszystko było ukryte w skale, to naprawdę- Flintstonowie sie chowają:)Pech ciał, że w średniowieczu, po jakimś nieszczęśnym trzęsieniu ziemi skała nie wytrzymała i "elewacja" miasteczka sie naszym jaskiniowcom osunęła- i to było na tyle z ukrytego, obronnego miasta. No ale to co pozostało i tak robi duże wrażenie...
A ponieważ pod skalne miasto dojechaliśmy przed południem, najpierw ( z niewiadomych dla mnie do dziś powodów...Czyżby po prostu zmęczenie, albo upał?:) pobyczyliśmy się kilka godzin na asfalcie i trawce pod miastem, a po południu wybraliśmy sie na dobrą godzinkę zwiedzania. Po rozbiciu namiotów na małym placyku u podnóża miasta( ze względu na rzetelnych stróżów i niechęć do tarapatów odpuściliśmy sobie pomysł noclegu W skalnych rezydencjach) zabraliśmy sie za przyrządzanie kolacji z tego, co nam zostało. Wyszły nam z tego kiłki z kaszą, próbkę zalaliśmy jeszcze winem- niestety, daniom tym daleko było do zdobycia jakiejkolwiek kulinarnej nagrody...:) Kolejnym i ostatnim punktem wspólnego świętowania miała być konsumpcja skromnych zapasów alkoholu zdatnych na tę okoliczność. Niestety, zdecydowanie za małe na taką pożegnalną imprezę, dlatego postanowiliśmy uderzyć do miejscowych w celu nabycia większej ilośći błogiego napoju.I tak zaczęła sie nasza kolejna pełna wrażeń mini-wyprawa...
Po brawurowym przeprawieniu się resztkami żelaznego mostu (kolejny był aż 100 metrów dalej:) wbiliśmy sie na skromną, dżentelmeńską imprezę przy winku trzech gruzińskich budowlańców, nadzorujących pobliskie roboty drogowe. Kilka przyjacielskich toastów i mini-szklaneczek wina domowej roboty, kawałek chlebka, i tyle nas było...
Jakieś 200 metrów dalej znajdował się kolejny punkt programu- kryty basenik zbudowany na gorącym źródle. To było coś...radocha, jakiej sie nie da opisać. Zwłaszcza gdy okazało sie, że do tej gorącej wody można jeszcze poskakać ze znajdującej sie obok prowizorycznej kabiny WC :)
W końcu przyszedł czas na gwoźdź programu- eksploracja opuszczonego miasteczka wypoczynkowego i górującego nad nim posowieckiego hotelu, opuszczonego po trzęsieniu ziemi w 1988 roku. Dużo by opisywać te emocje- sam pewno bym sie z latareczką nie zapuścił w te tereny. Dreszczyk gwearantowany. Ukontentowani wielością atrakcji, wróciliśmy już dobrze po0 północy do obozu- oczywiście nikt z pozostałych w nim ludzi nie wierzył za bardzo że przyniesiemy jakiś alkohol...:)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
leslavus
Leszek Z
zwiedził 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 50 wpisów50 2 komentarze2 212 zdjęć212 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
11.07.2007 - 13.08.2007